czwartek, 23 lutego 2017

Top.... 3 w kategorii seriali


Witam wszystkich!
Dziś trochę nietypowo, gdyż nie będzie książkowo lecz bardziej "poznawczo". Pragnę przedstawić Wam moje Top 3 w kategorii seriali. Zaczynamy! :)

Miejsce 3





Na dobre i na złe. 
Lekarze. Czego chcieć więcej? Jest to serial należący do moich "seriali wymarłych". Cóż to oznacza? Że niestety, ale z przyczyna czasowo-brakowych zaprzestałam jego oglądania. Jednak był to jeden z bardzo niewielu seriali, na które w pewnym czasie lubiłam poświęcać czas i wspominam go dobrze, nawet bardzo. 


Miejsce 2 


Tak! Pokemony!
Mówcie co chcecie, ten świat był dla mnie marzeniem gdy byłam dzieckiem. Choć już ich nie oglądam, poczucie przywiązania jednak jest (może aż tak duże, gdyż miałam zakaz ich oglądania...,  ale jak powszechnie wiadomo, rzadko które dziecko zakazów się trzyma :P). Nadal uwielbiam Pokemony jako same stworki, po prostu je kocham. Ale jako wielki fan magicznych stworzeń, które nie mają prawa pojawić się w życiu codziennym, chyba nie mogło być inaczej. Jak widać zamiłowanie do fantastyki miałam od dziecka 😂😄


Miejsce 1....
...werble proszę...



Przez bardzo długi czas nie mogłam się zdecydować kto dziś usadowi się na honorowym pierwszym miejscu. A jednak dokonałam wyboru i...
Mamy remis!
Obaj głowni bohaterzy tych produkcji są specyficzni. Obaj rozwiązują zagadki. Różnica polega na tym, czego one dotyczą.
Proszę Państwa, brawa dla:




🎉👏🎊

 Sherlock'a

🎉👏🎊

i

🎉👏🎊

Dr. House'a!

🎉👏🎊




Te seriale, to najlepsze produkcje jakie kiedykolwiek oglądałam. I chyba jedyne, które nadal oglądam. House- jedyny taki, specyficzny. Kto oglądał, ten wie o czym mówię. On w połączeniu z medycyną- po prostu bajka. Jeszcze takie przypadki? Któż nim pogardzi? No cóż, na pewno nie ja.
Sherlock- co o nim dużo mówić? Jest po prostu genialny.
Bądźmy szczerzy- moim zdaniem aktorów w obu serialach dobrali idealnych do głównych ról.

Kończąc moją topkę. Dlaczego tylko 3? Nie oglądam zbyt wielu filmów, seriali czy innych takich, więc zakres, z którego mogłam wybierać, był bardzo wąski. Obecnie zostałam tylko przy oglądaniu dwóch, a i tak nie jest to więcej niż 2/3 odcinki na miesiąc...


A jakie są 
Wasze ulubione seriale? Co sądzicie o tych, które pojawiły się u mnie we wpisie? :)

Miłego wieczoru i do zobaczenia


Adiós!
  
  

niedziela, 19 lutego 2017

Pax - Recenzja #3


Hej hej! Witam wszystkich czytelników!
Po dłuższych przemyśleniach zapraszam Was na moją recenzję książki "Pax". Dlaczego po dłuższych? Powiedzmy, że napisanie tej recenzji, nie będzie tak łatwe, jak mi się z początku wydawało.





"Pax"




Autor: Sara Pennypacker
Liczba stron: 291
Wydawnictwo: IUVI
Tytuł oryginału: Pax

Odkąd Peter uratował osieroconego liska, on i Pax byli nierozłączni. Pewnego dnia dzieje się jednak coś, czego Peter nigdy by się nie spodziewał: jego ojciec idzie do wojska i chłopiec musi się przeprowadzić do dziadka, którego słabo zna i raczej nie lubi (ze wzajemnością) – a lisa wypuścić do lasu.
Jednak już pierwszej nocy Peter wymyka się z domu dziadka i wyrusza do swojego, oddalonego o 500 kilometrów , gdzie ma nadzieję zastać Paxa.
Lis w tym czasie musi się nauczyć, jak przetrwać w dzikim lesie, i na nowo odkryć świat ludzi i zwierząt. Nigdy jednak nie traci nadziei, że jego chłopiec po niego wróci.

Czy dwunastolatek dotrze sam do domu? I czy odnajdzie tam Paxa?


Jak to mówił o uczuciach jego tata? Że żaden z nich pożytek, bo chleba za nie nie kupisz?


Moja opinia
Już kolejny raz czytam książkę, która kwalifikuje się do kategorii "dla dzieci". I po raz kolejny zaskakuje mnie swoją szczerością, ukazaniem świata, pokazaniem tej zależności i relacji między bohaterami, ludźmi, czy innymi istotami.
Książka pisana jest z dwóch perspektyw: Pax'a i Petera. Dzięki temu zostaje nam przedstawione jak wpływa na nich nieobecność bądź obecność drugiego bohatera. Co oni o tym myślą, ja się czują, jakie decyzje przez to podejmują. Zaskakuje mnie zażyłość i przywiązanie ukazane w tej powieści. To, co dzieje się na jej kartach, dla mnie jest czymś w rodzaju znakiem, pokarmem dla duszy. Dosłownie.


Bo jestem dokładnie tu, gdzie powinnam, i robię dokładnie to, co powinnam. To jest spokój. 


Bohaterowie? Idealnie wykreowani. Tutaj wszystko jest potrzebne, każda chwila, każdy oddech. Każdy człowiek napotkany na drodze, Każde stworzenie. Z mojej strony autorka ma gromkie brawa. Tu jest tyle odniesień do naszego świata, poruszenie tak wielu ważnych kwestii.. Miłość, rozstanie, nierozłączność, podejmowanie trudnych wyborów, wojna, nadzieja. Prawda, zakończenia się spodziewałam. Domyślałam się, że skończy się właśnie tym, nie wiedziałam tylko w jakiej formie. Ale czy to zniechęcało mnie do powieści? Nie. Wręcz przeciwnie. Chciałam poświęcić każdą moją chwilę na przebywanie z Pax'em, Peterem, chciałam się czuć tak jak oni, liczyć na to, że pokażą mi coś, co jest tak bardzo potrzebne. Bo to nie jest tylko książka o Lisie i Chłopcu. To książka o każdym z nas. Bo to, co ukazuje powieść, w pewnym momencie dotknie każdego.


Stolarz jest sługą drewna. Wszyscy rzemieślnicy są sługami rzemiosła.  


Ta książka dała mi to, czego się nie spodziewałam. Pokazała mi drogę, pomogła się z czymś pogodzić, coś zrozumieć. Pozwoliła mi inaczej spoglądać na pewne sytuacje. Zdecydowanie, jest to jedna z moich ulubionych książek i jedna z lepszych, jakie kiedykolwiek czytałam. Gdybym tylko miała jak skontaktować się z autorką tej pięknej powieści, nie zawahałabym się tego zrobić. A tym, co ode mnie by wtedy usłyszała, byłoby jedno słowo. "Dziękuję". 

Moja ocena:
Treść/przekaz: 10/10
Forma/styl: 10/10
Język książki: 10/10
Ogólna ocena: 10/10


Czy polecam?
Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie.



Adiós! 

czwartek, 9 lutego 2017

Baśniobór - Recenzja #2

Hej, hej! Witam wszystkich!
Mówiłam, więc jestem! Po lekkim namyśle przychodzę dziś do Was z recenzją Baśnioboru Brandona Mulla.  Przejdźmy więc do rzeczy. Zapraszam serdecznie ☺



"Baśniobór"




Autor: Brandon Mull
Liczba stron: 340
Wydawnictwo: W.A.B.
Tytuł oryginału: Fablehaven

Kendra i Seth zostają wysłani na dwa tygodnie do dziadka. I wcale nie są zadowoleni. Na przywitanie dostają mnóstwo przestróg. Dzieci nie mają pojęcia, że ten dziwny staruszek jest strażnikiem tajemniczego Baśnioboru. W pilnowanym przez niego lesie żyją ze sobą w zgodzie zachłanne trolle, figlarne satyry, zgryźliwe czarownice, psotne chochliki i zazdrosne wróżki. Rodzeństwo, zlekceważywszy zakazy dziadka, uwalnia groźne siły zła, którym teraz trzeba stawić czoło. By uratować rodzinę, Baśniobór, a może nawet cały świat, Kendra będzie musiała zdobyć się na to, czego obawia się najbardziej...

Zacznijmy od tego, dlaczego sięgnęłam po tę książkę.
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Końcówka semestru, masa nauki, by wyciągnąć jak najwyższą średnią. Dodatkowo konkursy - jeszcze większa ilość nauki. "Czacha aż paruje" jakby to powiedziała pewna znana mi osoba :P .  No więc przydałoby się coś lekkiego do poczytania, czyż nie?
Na Baśnioborze widnieją dwa wpisy. Pozwolicie, że zacytuję:

"Fenomenalne! Niektóre sceny są godne Władcy Pierścieni"
"The Los Angeles Times"

"Dawno żadna książka nie sprawiła mi tyle przyjemności! Żałuję tylko, że nie mogłem jej przeczytać, kiedy byłem dzieckiem." 
Christopher Paolini

Uwielbiam Paoliniego za jego serię "Dziedzictwo" i jej sławny (niestety nie wszędzie i nie wszystkim) pierwszy tom pt.: Eragon. To przelało czarę. Stwierdziłam iż nie ma innej możliwości- muszę tę książkę przeczytać.

Czy takie własnie jest życie? Da się spoglądać w przyszłość albo w przeszłość, ale teraźniejszość umyka zbyt szybko, by ją pojąć? 

Moja opinia
Ta książka jest... taka jaka jest. Dla mnie nie jest jakaś super fenomenalna. Mało wymagająca, niezbyt skomplikowana. Po prostu taka właśnie na odciążenie umysłu podczas nauki. Lekka odskocznia. Ale powtarzam. LEKKA. Myślałam, że będzie to rzeczywiście coś w stylu "Władcy pierścieni", a dostałam książeczkę dla dzieci. Może po prostu zbyt późno siadłam do tej powieści.
Śmieszna, zabawna, czasem lekko hm, jakby to powiedzieć... dla mnie odrzucająca i trochę przynudnawa. Owszem są ciekawe sceny, ale to zdecydowanie za mało. Poza tym, po opisie spodziewałam się czegoś więcej niż tylko dokładnego opisu wróżek. A gdzie te wszystkie inne magiczne stworzenia? Kocham je w książkach fantasy, a tu tylko od czasu do czasu pojawiają się w powieści i to nie do końca przedstawione.   

-Złapać za dyngs i zjechać?- spytał Seth

Postacie... Hm, no właśnie. Co mogę powiedzieć o postaciach? Zdecydowanie czasem mnie irytowały. I to nawet bardziej niż mniej. Jakoś ich "nie czuję". Nie są do końca "zbudowane". W dodatku wszystko w tej książce dzieje się szybko. Jest mało rozwiniętych akcji, mało co jest do końca opisane. Początek akcji i zaraz już jej koniec. Czytelnik prawie natychmiast poznaje rozwiązanie sytuacji, nie ma się kiedy zastanowić, przetrawić powstały problem czy zagadkę. Po prostu nie ma. Na dodatek pozłacane napisy na okładce, a w szczególności na grzbiecie się ścierają.
-Czy ktoś kiedyś robił ci masaż?
-Żartujesz? Zawsze wydawało mi się to niedorzeczne. 

Pomimo tego wszystkiego książka nie jest zła. Są przygody, tajemnice, ale jakoś bardzo nie wciąga, przynajmniej mnie. Jako lekki przerywnik od nauki - jak najbardziej ok. Ale gdybym miała do niej siąść np. w wakacje, kiedy równie dobrze mogłabym wziąć jakąś bardziej wymagająca książkę - byłabym zła, że zmarnowałam czas na Baśniobór.  Wiem jedno. Następnych części raczej nie przeczytam.


Moja ocena:
Treść/przekaz: 4/10
Forma/styl: 5/10
Język książki: 4.5/10
Ogólna ocena: 4.5/10


Czy polecam?
Zależy dla kogo. Dla kogoś w wieku 9-12 lat - jasne, czemu nie. Dla kogoś starszego? Niekoniecznie. No, chyba, że poszukujecie czegoś mało wymagającego na oderwanie od rzeczywistości.


Adiós!
  

piątek, 3 lutego 2017

TBR na luty

Hej, hej!
Witam ponownie, tym razem na moim lutowym TBR. Od razu mówię, że nie planuję zbyt wiele, gdyż jestem osobą, która czyta to, na co aktualnie ma ochotę i moje plany czytelnicze zmieniają się wraz z moim humorem. No ale cóż, to, że kobieta zmienną jest wiedzą chyba już wszyscy :P.

Nie przedłużając, przejdźmy do konkretów.

Z mojej domowej biblioteczki wyłowiłam dwie powieści, na które (a przynajmniej tak mi się wydaje ostatnim czasem) będę miała ochotę.

Są to:

 Pokochała Toma Gordona Stephen'a King'a

oraz

 Igrzyska śmierci Suzanne Collins

Oprócz tych dwóch książek, które zamierzam przeczytać tak sobie, na oderwanie się od świata, mam jeszcze dwie, które zdecydowanie powinny znaleźć się na tym TBR.
Pierwszą z nich są:

 Kamienie na szaniec Aleksandra Kamińskiego, które są moją lekturą szkolną,

A także

 Kwiatki Świętego Franciszka

O ile z Kamieniami nie mam większych problemów, a nawet jestem nimi co najmniej zaciekawiona, to z Kwiatkami mogę się trochę pomęczyć. Ponieważ takich książek (czyt. Kwiatki) nie potrafię czytać przez dłuższy czas to po prostu traktuję je jako taki mały "przerywnik" między innymi lekturami. Dlatego moim planem jest czytać po 2-3 rozdziały dziennie. Kto wie, może do końca lutego uda mi się je skończyć? :)

P.s. Czy to wydanie Kamieni nie jest cudowne? ♥.♥

A Wy jakie macie plany czytelnicze na drugi już miesiąc nowego roku? :)
Zaczytanego i...

Adiós!

środa, 1 lutego 2017

Podsumowanie miesiąca- Styczeń 2017


Hej, hej! Jakby to powiedziały Muminki :D
Witam Was wszystkich po małej przerwie. Zacznę od przeprosin, że przez pewien okres czasu nie wstawiłam żadnego wpisu, jednak koniec stycznia to również koniec semestru, a co za tym idzie- kartkówki, sprawdziany i nadganianie ocen przed ich wystawieniem. Ponadto daty dwóch konkursów również przypadły na koniec stycznia więc... Mam nadzieję, że zrozumiecie moją chwilową nieobecność. :)

Styczeń mamy już za sobą, a dzisiejszym dniem witamy Luty nowego roku. Zapraszam Was zatem serdecznie na małe czytelnicze podsumowanie minionego miesiąca.

Zacznijmy od książek przeczytanych. Nie zaprzeczę- pomimo tylu obowiązków, styczeń był miesiącem udanym z punktu widzenia czytelnika. Przeczytałam bowiem 6 książek (no, jedną zaczęłam czytać już w minionym roku, ale dokończyłam ją w styczniu :P ).  Co prawda większość z nich to niezbyt długie pozycje, jednak jestem zadowolona z tego wyniku. Jakież są to książki? No więc, już mówię.
Po pierwsze:

 Harry Potter i Zakon Feniksa autorstwa  J.K. Rowling

Drugą przeczytaną przeze mnie książką w tym roku byli...

 Chłopcy z Placu Broni autorstwa F. Molnara

Następnie

 Oskar i Pani Róża E.E. Schmitt'a

 Małe trolle i duża powódź autorstwa T. Jansson

 Baśniobór B. Mulla

I skończona w ostatni dzień stycznia

 Pax S. Pennypacker



Czy pojawią się recenzje tych książek na moim blogu?
Na pewno nie wszystkich. Zastanawiam się nad Pax'em oraz Baśnioborem. Więc czuwajcie, albowiem w dość krótkim czasie recenzja którejś z tych powieści na pewno się pojawi. Natomiast do mojej recenzji Oskara zapraszam tutaj.

Zastanawiam się również nad zrecenzowaniem Harry'ego Pottera, jednak nie poszczególnych części, ale całej serii. Dajcie znać w komentarzu czy jesteście ciekawi mojej opinii na temat przygód tego czarodzieja oraz świata stworzonego przez sławną J.K. Rowling.



Książki przeczytanie już przedstawione, nadszedł czas na Book Haul. Powiem nieskromnie, że w tym miesiącu jestem z siebie jak najbardziej dumna. Zgodnie z moim postanowieniem noworocznym, wynikałoby iż mogę zakupić trzy książki. Oświadczam radośnie, że nie tylko udało mi się nie złamać postanowienia, ale co więcej- mimo iż księgarnie wręcz świeciły wyprzedażami zimowymi i poświątecznymi... Zakupiłam tylko 2 książki! :D Znając moje zamiłowanie do promocji oraz pięknych okładek jest to wręcz zaskakujący wynik. Mój portfel powinien być mi wdzięczny ^^.
A o jakież to pozycje wzbogaciła się moja pólka?


 Małe życie Hanya Yanagihara

W domowej biblioteczce nie mogło zabraknąć tej książki. No po prostu nie mogło.

 Grzesznik M. Stiefvater



A Wam jak minął pierwszy miesiąc 2017 roku? Pochwalcie się w komentarzu ;)


Zaczytanego dnia i...
Adiós!